poniedziałek, 14 lipca 2014

To koniec


 Hejka wam! Długa nieobecność i na pierwszym i na drugim blogu co? Przepraszam za to. Może nie będę owijać w bawełnę, bo po cholerę tracić na to czas. A więc tak serial Kickin it nie interesuje mnie już tak bardzo. Szczerze mówiąc to w ogóle już tego nie oglądam… Czar prysł. Więc dlaczego mam pisać o czymś co mnie nie jara? I właśnie przez to kończę z tym! Tak, za niedługo usunę bloga. No błagam jeśli jednak zostanę to co? Będziecie czytać te bzdury, te literki wystukane na klawiaturze, które w ogóle nie mają sensu? Raczej nie… Skoro coś przestało mnie interesować, to oznacza także brak weny i coraz bardziej denne i nudne rozdziały. Dlatego postanawiam, już nieodwołalnie usunąć obydwa blogi. Przepraszam, ale muszę. Kiedyś powrócę do pisania.. tyle że historia będzie inna!

To pa!

Ps: Sorry, że nie komentuje rozdziałów. Nie chce mi się (Leniuch xD). Ale pamiętajcie wszystkie czytam! I będę próbowała wszystko to nadrobić :)

Cześć!!
♥♥♥

poniedziałek, 2 czerwca 2014

02. Nie mam planów



Kiedy spojrzała przed siebie, kolana jej się łamały, a dłonie zaczęły się pocić.





-Cześć! - powiedział szatyn, podchodząc do dziewczyny.

- H-hejj - wybełkotała zdziwiona. Nie mogła uwierzyć, że sam Jack Brawer do niej zagadał!. Tak tak, Kim od pierwszego wejrzenia się w nim zakochała. Jednak wiedziała, że on nie odwzajemnia jej uczuć. Widziała to w jego oczach, więc dla swojego bezpieczeństwa odsunęła się od niego. Teraz po tylu latach on z nią zagadał. Fakt, zdarzało się to parę razy, ale to co innego! Zwykle chodziło o szkołę, wycieczki, zadania domowe, czy zajęcia w grupie. Coś poza tym nie miało miejsca.

- To co odstawiłaś w klasie było niesamowite! Jak ty zapamiętałaś to co on mówi?! Ja zapominam od razu po minucie. - Chłopak rozkręcał rozmowę. Od pewnego czasu zaczął, jakby to nazwać? Zauważać Kim. Tak to dobre określenie. Od początku byli tylko znajomymi ze szkoły. Nie utrzymywali kontaktów. Teraz to się zmieniło. Blondynka wpadła mu w oko. Stało się to parę tygodni temu podczas afery w klasie. Chłopak już nie pamiętał o co poszło, ale wiedział co się stało. Cała zgraja kłóciła się o jakąś rzecz, pewnie błahostkę. Crouford jako jedyna poszła na kompromis. Chodź inni jej w tym nie pomagali, to ona i tak stawiała na swoje, W końcu i tak wygrała, więc to nie robiło różnicy. Inne przypadki działy się poza szkołą. Na przykład: obrona słabszego, pomoc starszym, troska, i  wiele, wiele innych. Zrozumiał, że ona jest idealną dla niego, tylko nie wiedział czy ona by tego chciała. Tak więc od dłuższego czasu zaczął wymyślać swoją konwersację. Kiedy była już gotowa, wystarczyło poczekać na dobry moment ogłoszenia jej.

- Dzięki, tak wyszło - odpowiedziała cała drżąc. Bała się, że spaprze tą rozmowę, a bardzo tego nie chciała. Więc próbowała uspokoić serce i opanować ton głosu.

- Ej.. bo my się nie znamy.. no znamy się, ale tak z widzenia. Nie chciała byś wyskoczyć gdzieś po szkole na kawę czy coś? -  Zapytał. Teraz kiedy powiedział to na głos, uznał że to było do kitu.

- Tak, oczywiście, pewnie! - odpowiedziała jąkając się. Po raz kolejny się zdziwiła. On chce się ze mną umówić?! To jakieś żarty! Ja śnie? Tak oczywiście, że tak! - biła się w myślach. Była podekscytowana i zdenerwowana, w środku skakała z radości a na zewnątrz cała się trzęsła.

- To świetnie! Pasuje ci o 17:00 u Phila? - Przerwał rozmyślanie nastolatki.

- Nie mam planów - uśmiechnęła się.

- Super! To do zobaczenia! - powiedział i odszedł od dziewczyny, która stała jak wryta i patrzała na niego. Kiedy chłopak wystarczająco się oddalił Kim zaczęła skakać i piszczeć z radości. Nie zwracała uwagi na ludzi, którzy znajdowali się w korytarzu. Kiedy ogarnęła się powiedziała:

- I na co się gapicie?! Cieszyć się nie wolno? - zapytał, patrząc na całą grupkę. Jednak nie czekała na jaką kolwiek odpowiedź, po prostu ruszyła dalej podskakując i podśpiewując pod nosem. Takim oto ruchem trafiła do klasy.

***

Kimberly siedziała razem z Grace na szkolnej ławce, powtarzając materiał na kolejną lekcję.

- Ehh!! Czy ja na serio muszę wiedzieć co ze sobą reaguje! - Skarżyła się brunetka. - Wiesz, nie planuję być medykiem… - Nigdy tego nie rozumiała i chyba nie zrozumie

- Bywa różnie… - odpowiedziała rozmarzona blondynka. Nie umiała skupić się na tekście przedstawionym w książce. Była zbyt bardzo podekscytowana, ponieważ myślała nad swoim spotkaniu z Jack'iem.

- A właśnie, wiedziałaś że Nick i Amanda znów są razem?! Ja nad nimi nie nadążam! - Rozkręciła rozmowę O'Doherty. Chciała choć na chwilę oderwać się od książek. Jednak Crawford nic nie odpowiedziała. Była zbyt pochłonięta Brawer'em.

- No nie ważne… Ricky kupiła sobie sukienkę w srebrzyste paski. No okey kiecka ładna i w ogóle, ale na niej to jakieś kompletne dno! Ratują ją jedynie buty na koturnie, one są boskie! Mają piękne zapinki z tyłu… - Grace nie zważała uwagi na to, że przyjaciółka nic nie mówił. Dalej ciągnęła swój monolog. Kim jak to Kim zaczęła marzyć… Dobrnęła do tego, że razem ze swoim ukochanym (Jack'iem) będą mieli mały domek gdzieś w Salisbury, a w nim będą biega mały Andrew i Sally. Oo tak, blondynka chciała mieć w przyszłości dwójkę dzieci o takich imionach. Jednak jej rozmarzanie o przyszłości przerwała Grace krzycząc i machając rękoma przed oczyma nastolatki.

- Ej! Kim słuchasz mnie?! - Zapytała zdenerwowana. Najwyraźniej zorientowała się, że przyjaciółka jej nie słucha.

- Tak słucham! I tak też cieszę się, że mama kupiła ci psa! -Palnęła Crawford tak od czapy. Brunetka wybiła ją z tropu. Z podniesioną głową ruszyła do swojej szafki odłożyć podręcznik.

- Co?! Jaki pies?! - Dziwiła się. -Ja mówiłam coś o psie?! Nie przecież nie! A może? Ejejej Kim czekaj! - gryzła się w myślach. Już nie wiedziała co mówi. Tak jak blondynka była podekscytowana, ponieważ pewien chłopak zaprosił ja na randkę. Jak torpeda pobiegła za przyjaciółką dowiedzieć się o co chodziło jej z tym całym psem, a także wyciągnąć od niej coś niecoś.

~~~

Ojejku! Przepraszam że tak długo!

Dlaczego? Sama nie wiem. Rozdział miałam napisany, brakowało tylko końcówki.. (zapewne dlatego jest taka denna) Ale gdy tylko chciałam cos napisać, nie umiałam niczego ubrać w zdanie. Tak więc macie go teraz. Także nie obiecuje, że się poprawię, bo nie wiem czy dam radę. Wiecie zbliża się koniec roku a ja muszę wziąć się w garść i przyłożyć się.

A no i tak… jak już wiecie, zawiesiłam mojego drugiego bloga: Link.

Mówiłam, że wrócę, ale wątpię. Może tak może nie, nic nie obiecuję.

A teraz wystarczy czekać na kolejny rozdział, bo zapewne czekać będziecie długo.

Nie wiem kiedy będzie, ale postaram się na za tydzień (czyli jak to u mnie bywa za miesiąc :( )

środa, 30 kwietnia 2014

01. Kim, dla niewiedzących


- Kim otwórz! Siedzisz tam już dobre pół godziny - powiedział ospale, waląc pięściami w drzwi od łazienki Alex. Alex to starszy o 4 lata brat Kim.
- Poczekasz chwilę! - odkrzyknęła dziewczyna, poprawiając swój makijaż.
- Słyszałem to godzinę temu - mruknął niezadowolony, powoli odchodząc od drzwi.
- Dziewczyną należy się 40 minut pobytu w toalecie! - dodała, jednocześnie oglądając się w lustrze i dokonując ostatecznych poprawek stroju.
- Właśnie, 40 a nie 80! - wrzasnął, powoli schodząc po schodach.
- Nie siedziałam tyle! Zaledwie godzinkę…- mruknęła pod nosem.
- Taa… na pewno! Powinni dać ci nagrodę nobla - wymamrotał pod nosem, jednak dziewczyna to usłyszała. Stanęła przed nim i z groźnym wyrazem twarzy zaczęła mówić: - Coś ty powiedział? - spytała z przeniosła swoje spojrzenie na niebieskie oczy brata.
- Ja coś mówiłem? Zdaje ci s… Wohooo! - zaprzeczył, ale zaraz zamknął usta, analizując co ma na sobie jego siostra. Dziewczyna wyglądała olśniewająco, a jemu odebrało na chwilę mowę. Biały t-shirt i krótkie jasnopomarańczowe spodenki z ćwiekami świetnie pasowały do jej drobnego ciała. Czapka, którą miała na głowie zakrywała jej długie blond włosy, będąc tego samego koloru co spodenki. Wszystko dopełniły okulary przeciwsłoneczne i biżuteria. Do makijażu także nie można było się przyczepić.  Został zrobiony znakomicie.
- Mmm… dla kogo się tak wystroiłaś? - zapytał z ciekawością Alex.
- Dla nikogo? - bardziej spytała niż odpowiedziała.
- Na pewno.. - mruknął i omijając dziewczynę, wszedł do łazienki, zamykając drzwi na kluczyk.
Szesnastolatka przewróciła oczami i zeszła na dół. Wchodząc do kuchni, zauważyła swoją mamę. Tak jak zwykle pocałowała ją w policzek na przywitanie.
- Cześć kochanie - odpowiedziała na gest dziewczyny Amanda – matka Kim.
- Hej - mruknęła pod nosem.
- O co tym razem kłóciłaś się z Alex'em? - spytała kobieta. Wiedziała, że powodem mógł być czas w łazience lub zgubiona rzecz.
- Ehh… to co zwykle - mówi obojętnie, zarazem otwierając szafkę.
- Mhm, nie macie tego dość? Jesteście już dorośli! - To prawda, dziewczyna ma 16 lat a chłopak 20, jednak czasem zachowują się jak małe dzieci, kłócące się o kredkę. Podchodząc do córki, pani Crawford odłożyła kubek z kawą i zaczęła badawczo przyglądać się jej.
- Ja mam, ale on nie - powiedziała złośliwie po dłuższym namyśle.
- Jak dzieci… - westchnęła. Miała powoli dość tych wszystkich krzyków.
- Ale mamo! Alex się mnie czepia, że za długo siedzę w łazience, więc skoro aż tak mu to przeszkadza, to niech wstaje wcześniej! - zaczęła głosić swoją przemowę. Nastolatka zawsze miała cos na swoją obronę, choćby było to najgłupszą rzeczą na świecie. musiała mieć po prostu swoje zdanie i koniec.
- Skończ, proszę - powiedziała bezuczuciowo.
Nie czekając na odpowiedź córki, wyszła z pomieszczenia kierując się w stronę schodów. Kimberly została sama. Stała jak słup soli i wpatrywała się w ścianę. Ocknęła się dopiero wtedy, gdy woda w czajniku zaczęła się gotować. Chwyciła naczynie i wlała jego zawartość do kubka. W tym samym momencie jej telefon dał o sobie znak. Dziewczyna odstawiła czajnik, zabrała herbatę i ruszyła w stronę brzęczącego przedmiotu. Kiedy trzymała już go w ręce, wzięła łyka gorącej cieczy, po czym włącza urządzenie. Nie zdąża nawet odczytać wiadomości, której dostała, ponieważ spojrzała na godzinę.
- Cholera! Za piętnaście ósma! - krzyknęła przerażona — za kilka minut rozpoczynała się pierwsza lekcja. Zręcznie schowała telefon do kieszeni spodni, odłożyła kubek i pobiegła w stronę drzwi frontowych. Ubrała buty i narzuciła na ramiona sweterek. Czym prędzej ruszyła w stronę szkoły. Pierwszą miała fizykę z panem Relliefem. Nia miała zamiaru kolejny raz odwiedzić szkolną kozę, a zwłaszcza nie zamierzała wyjaśnić wszystkiego swojemu nauczycielowi. Biegła prosto przez chodnik, następnie skręciła w alejki. Skróciła sobie drogę, przebiegając przez nieznaną część parku. Dotarłszy na właściwe miejsce, okrążyła budynek mieszczący sklep i parę mieszkań oraz spojrzała na rozkład jazdy uwieszony na przystanku autobusowym.
Ostatni autobus, którym mogła pojechać, odjechał o 7:50. Zerknęła na zegarek wiszący na ścianie budynku. Wskazywał na siódmą pięćdziesiąt dwa. No to klops… tutaj jeżdżą punktualnie, pomyślała. Z powrotem znalazła się na zewnątrz. Rozejrzała się, ale zauważyła jedynie odjeżdżający pojazd. Nie biegła za nim, wiedziała, że się nie zatrzyma. Nie mając innego wyboru, ruszyła dalej. Przemierzając kolejne metry, przechodziła obok rozmaitych sklepów z odzieżą, restauracji i oczywiście domów mieszkalnych. Z hukiem wpadła do szkoły. Czym prędzej biegła w stronę klasy. Kiedy była przed nią, zobaczyła, że uczniowie właśnie wchodzą. Prześliznęła się przez zamykające się drzwi i już znajdowała się w pomieszczeniu. Próbowała przemknąć się do ławki, ale tylko próbowała. Nauczyciel od razu ją zaczepił.
- Emm… panna Kimberly Crawford?! - krzyknął, a zarazem zapytał wychowawca.
- Nie… Kim dla niewiedzących. - Te słowa blondynka z kierowała do pana Rellief'a. Uśmiechnęła się szeroko i parę razy zamrugała.
- Nie igraj ze mną! - wrzasnął i spiorunował dziewczynę wzrokiem.
- Jak chcesz… - mruknęła cicho.
- Dobrze, przejdźmy do sedna. Kozy nie dostaniesz, bo dzisiaj dyżur mam ja, a powiem szczerze, nie chce z wami siedzieć - wytłumaczył. - Ale to nie znaczy, że nie dostaniesz kary! - dodał, kiedy zobaczył, że nastolatka powoli się oddalała.
- A niby za co?! - odezwała się, zaszokowana sytuacją.
- No przepraszam, ale pani się spóźniła - powiedział jak najspokojniej i posłał blondynce ciepły, ale zarazem pełen nienawiści uśmiech.
- Powtórzę, bo chyba mnie nie zrozumiano… Kim dla niewiedzących! - zezłościła się, jednak po chwili dodała - Uważam, że pan nie ma prawa mnie karać, za to, że przyszłam równo z klasą! Z tego co pamiętam to pan powiedział, że „Kare dostanie ten, który spóźni się na lekcje lub urządzi sobie wagary”. Ja przyszłam dosłownie przed zamknięciem drzwi, a o tym nie było mowy - oburzyła się.
- Dobrze… zgadzam się z tobą, ale i tak nauczka będzie. - Z trudem powiedział pierwsze słowa.
- Haha… chyba się nie zrozumieliśmy, czyżbym musiała powtórzyć? - zapytała żartobliwie.
- Nie dziękuje, za co kara? Ach tak, za pyskowanie do nauczyciela! - krzyknął.
- Eee… w sumie racja - przyznała. Bądźmy szczerzy, nie miała ochoty na dalszą rozmowę z Relliefem.
Dziewczyna odeszła od biurka i zajęła miejsce w ostatniej ławce przy oknie.
                Lekcje minęły niezmiernie szybko, zarówno dziewczynom i chłopakom. Kimberly szykowała się na ostatnią lekcję. Stojąc przy szafce z numerem 231, zręcznie pakowała książki i zeszyty na lekcję chemii. Jedynej lekcji, którą szesnastolatka lubiła. Fakt, z tego przedmiotu nie mogła zaliczyć do najlepszych, ale za to nauczycielka była najsympatyczniejszą osobą na świecie. Zamknęła na kluczyk szafkę i odwróciła się do niej plecami. Kiedy spojrzała przed siebie, kolana jej się łamały, a dłonie zaczęły się pocić.
^^^
Hejka, to znowu ja!
Ta wiem… długa dość przerwa, no ale co mam zrobić?!
Kiedy włączam Worda i widzę białą kartkę, od razu się zniechęcam
Bywa!
Ale jest jeden plus! Ten rozdział jest minimalnie dłuższy
Może nie dużo, ale jest
To chyba tyle co chcę wam powiedzieć o rozdziale.
Mogą być w nim błędy, ale uwierzcie nie chce mi się sprawdzać
Dziękuje bardzo, także za 5 komentarzy pod tamtym postem!
No i jak was tu nie kochać?
Dobra, kończę! Kocham was i czekam na szczere opinie!

Ps. Miłego weekendu majowego!

Betowała: Glen [na tyle ile dała radę, bo jej zdaniem, błąd siedział na błędzie. Do tego musiała poprawić czasy, ponieważ zostały pomieszane]

niedziela, 20 kwietnia 2014

00. Prolog



Śmiała, odważna i nieustraszona. Trzy słowa opisują tę dziewczynę. Ale to są tylko pozory, tak samo mylące jak wiatr, niby delikatny i spokojny, ale drzemie w nim ogromna siła rwąca drzewa. Idealne odzwierciedlenie duszy Kimberley. No może nie do końca, ponieważ dziewczyna ukrywa wrażliwość, którą nazywa słabością.

Kłamstwa są całym jej światem, nie może bez nich istnieć. Otaczają ja na każdym kroku, a każde kolejne jest coraz cięższym brzemieniem. Mówią, że prawda boli najbardziej, ale świadomość o milionie niewyjaśnionych spraw, tajemnic i oszustw boli jeszcze bardziej. To wszystko cie przytłacza, nie dajesz rady, schodzisz na złą drogę. Myślisz, że nie ma dla ciebie ratunku, ale tam gdzieś, na końcu ciemności, zawsze jest światło.
~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam po przerwie!
To ja Ni Ka jakby ktoś nie wiedział xD
Oto przedstawia się prolog !
Ten sam blog i adres jednak nowe opowiedanie i całkiem inny wygląd
Podziękujmy za niego mojej siostrzyczce Glen (Marmalad.M jeśli nie kojarzysz)
Piłowałam ją o ten szablon już od lutego…
ale to była jeszcze stara historia
Teraz mamy nową erę!
Mówiła, że zrobi mi jutro, bo dzisiaj jej się nie chce
Jednak kto bystrzy to bystrzy
(Ja jestem bystrzejsza)
Dokładnie wiem co działa na moją siostrę
Powiedziałam jej żeby mi ściągnęła jakiś szablon, bo u niej się nigdy nie doczekam
Ale kiedy wybierałyśmy powiedziała że mi zrobi, więc co ja mam się sprzeciwiać?
To mam nadzieję , że jest całkiem spoko
Jeżeli coś nie widać lub coś was wkurza pisać!
poprawimy…
Ps. Jeśli macie coś  do prologu to też do niej :-)
Dlaczego? dlatego, że poprosiłam ją aby pomogła mi ubrać dosłownie dwa zdania, a ona pisze mi całego i to jeszcze ignorując moje pomysły
No i jak da się tak pracować?

Nie ważne…
Mam pytanko, czy chcecie aby dokończyć tamtą historię?
Tylko że wiecie, nie całą do końca tylko małe streszczenie opisujące dalsze losy
Jakby co to piszcie w komach bo nie chce mi się robić ankiety ;p

Do rozdziału!